Podsumowanie roku 2020
Właśnie zakończył się rok 2020, który do najłatwiejszych nie należał… Od początku 2020 obfitował w ilość zajęć. Połączenie pracy na pełen etat, pół etatu w kancelarii i prowadzenie własnej firmy, a do tego uczestniczenie w zajęciach na aplikacji prawniczej, okazuje się nie być sprawą prostą. I tak już trudny początek skomplikował jeszcze bardziej koronowirus, który uwięził mnie w domu na dłuższy czas. Praca zamieniła się na pracę zdalną, zajęcia stacjonarne przeniosły się do Internetu i właściwie przeciągu kilku tygodni wszystko stanęło na głowie.
Kursy z języka niemieckiego, które miały być stacjonarne musiałam odwołać, zostały więc tylko w wersji online.
Jedną klientkę nawet straciłam z tego względu, że nie dała się przekonać do zajęć online. Szkoda, ale przecież nie mogę nikomu narzucić zajęć przez Internet…
Mimo wielu moich obaw okazało się, że zajęcia online wcale nie są takie złe, i że można się do tego przyzwyczaić, że wręcz ma to swoje plusy – oczywiście oprócz wielu minusów.
Koronawirus wprowadził wiele zmian i nie jeden kryzys psychiczny. Okazuje się, że odcięcie od świata i spotkań z ludźmi na żywo nie jest niczym dobrym. Pierwsze święta bez części rodziny. Nawał pracy, mimo że nie trzeba było wychodzić z domu, nie nastrajało zbyt optymistycznie. Przemęczenie, zamknięcie i nadmiar pracy wywoływały u mnie częste spadki nastrojów i niechęć do działania.
Wiosna przyniosła wraz z przyjściem odrobinę optymizmu i nadzieję na lepsze dni, które w sumie nie były zachwycające.
Ostatecznie przemęczenie sprawiło, że na mojej aplikacji radcowskiej zdecydowałam się wziąć urlop dziekański i trochę odpocząć.
Skupiłam się na prowadzeniu zajęć – zmniejszając jednak ich liczbę – i staraniu się odpocząć.
I tak leciał dzień za dniem…
Większość wakacji spędziłam na Mazurach, w międzyczasie załatwiałam córce szkołę, organizowałam jej przeprowadzkę, więc znowu było sporo stresu i zajęć.
Urlop również na Mazurach (w moich rodzinnych stronach) i na załatwianiu spraw.
W końcu przyszła jesień, która przyniosła spore poczucie ulgi. Po czym znowu musiałam załatwić kilka spraw – zatroszczyć się o dziadków, pomóc im pozałatwiać sprawy, lekarzy itp.
Przed samymi świętami czułam się, jakby ktoś ze mnie wyjął życie – ogromne zmęczenie i ponowna niechęć do działania. Drobne problemy zdrowotne, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo pozytywnie, bo odpoczęłam trochę i wreszcie po niemalże roku udało mi się dokończyć stronę internetową, aby móc wrócić w Nowym Roku 2021 do zajęć, które kocham, do pracy z nową siłą i na aplikację.
Jaki będzie ten rok nikt nie wiem, ale wiem, że postaram się, żeby wycisnąć z tego roku jak najwięcej. Zorganizować nowe kursy, wrócić na aplikację, może uda się zrobić remont mieszkania i kto wie, co jeszcze…
Ważne, żeby pozytywnie patrzeć w przyszłość i działać – robić to, co nas uskrzydli.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2021!